piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 13 ♥

I tak przeleciała noc. Gdy się obudziłam, zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie. Obok łóżka, na krześle siedział Liam. Widać po nim było, że był strasznie zmęczony. Zrobiło mi się strasznie przykro, że chłopak zamiast spać w domu , musiał siedzieć tu przy mnie. Kiedy zobaczył, że otworzyłam oczy od razu zareagował.
- Przepraszam cie , za tych dwóch debili, którzy spowodowali że musisz tu przebywać. Przepraszam, że wtedy nie byłem z tobą , przepraszam... - w tym momencie przerwałam mu.
- Nie masz za co przepraszać. To ja się ciebie nie posłuchałam i poszłam szukać Natalii. Jeżeli mamy tu kogoś obwiniać to tylko mnie no i trochę chłopaków. - powiedziałam i przyłożyłam dłoń do jego twarzy.
- Jak się czujesz.? - zapytał
- Mam jeszcze lekkie zawroty głowy i niestety siniaki, ale oprócz tego to całkiem dobrze.- uśmiechnęłam się lekko. - Ale co do ciebie to mam wątpliwości czy wszystko w porządku. Spałeś dzisiaj w ogóle.?
- A czy to ważne... Najważniejsze, że nic tobie nie jest...
- Tak i to bardzo ważne. Teraz wstajesz i idziesz do domu...
- Ale... - nie dokończył bo mu się wcięłam
- Nie ma żadnego ale idziesz bo jak nie to zaraz kogoś innego po proszę żeby cię odprowadził.
- No dobra, ale jak się wyśpię to przyjeżdżam od razu do ciebie...
- Dobrze, a teraz idź.
- To do zobaczenia. - pocałował mnie i poszedł.
- No i zostałam sama - powiedziałam sama do siebie.
 Niestety nie na długo byłam samotna. Do sali wkroczyli Louis i Harry. Od razu na wejściu można było się domyślić po ich twarzach kto był sprawcą tego wypadku.
- Cześć. - powiedzieli razem.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- Jak się czujesz.? - zapytał Lou.
- W porządku, a wy? - zapytałam
- Na razie okej.- odpowiedział Harry
- Chcemy cię przeprosić za ten incydent, gdyby nie nasza bójka pewnie nikt by nie ucierpiał... Wiem, że słowo przepraszam nie odwróci sytuacji ani czasu nie cofnie... - z powagą w głosie powiedział Lou.
- Może sytuacji nie odwróci i czasu nie cofnie, ale dla mnie bardzo dużo znaczy... i przyjmuje te wasze nieoficjalne przeprosiny.
Po chwili chłopacy zaczęli mnie przytulać i obściskiwać.
- Dobra wystarczy już tych czułości... Ale następnym razem jak będziecie się tłuc, choć myślę że już nie będziecie, to walcie sobie w twarz,  nie komuś...- zażartowałam
- Spróbujemy... - odpowiedział Harry.
Pogawędziliśmy jeszcze z jakieś pół godziny. Do sali wkroczyła lekarka prowadząca.
- Widzę, że humor dopisuje pani... - powiedziała
- Przy takich osobach nie da się zachować powagi...
- Niestety muszę przeszkodzić, bo musimy zrobić badania.
- Jak pani musi.. -powiedział Harry. - Do zobaczenia później. - dodał
- Do zobaczenia.
Gdy byłam w otoczeniu chłopaków zapomniałam gdzie jestem i w jakim stanie jestem, lecz teraz powróciłam do rzeczywistości. Badania były strasznie wyczerpujące i zleciało strasznie dużo czasu. Po 2 godzinach byłam już wolna od pielęgniarek i lekarzy. W salce przebywała tylko moja lekarka uzupełniająca jakieś dokumenty.
- Przepraszam, a jak długo macie mnie zamiar trzymać.? - zapytałam z nienacka
- Myślę, że jak badania wyjdą pozytywne to możliwe, że jutro.
- To dobrze... - rozejrzałam się po pomieszczeniu.
*  Godzinę później *
W drzwiach ujrzałam Natalkę. Usiadła obok mnie.
- Przepraszam, że wcześniej nie weszłam ale lekarz albo zakazał włazić albo badania.
- To nic, dobrze że teraz jesteś ...- przytuliłam ją.
- Jak się czujesz.?
- Wszyscy mnie od samego rana pytają jak się czuję... chyba wiadomo jak się czuje człowiek w szpitalu...
- No też prawda...- spuściła głowę.
- Wiesz czy chłopacy coś na jutro planują.?
- Tak, mają ten wywiad zaległy, a co .? - zapytała podejrzliwie
- Nic ważnego, tylko tak się pytam... - od razu pomyślałam o tym żeby zrobić im niespodziankę i nie mówić nic o jutrzejszym wyjściu ze szpitala. - Aj jak się ma sytuacji miedzy tobą , Harrym i Louisem.?
- Od czasu tego zdarzenia zachowują się jakby nigdy taka sytuacja nie zaszła.
- To dobrze.- uśmiechnęłam się.
- Przepraszam ale muszę lecieć bo obiecałam, że jutro pojadę z nimi na ten wywiad a jak się nie wyśpię to nie wstanę. - wstała i założyła kurtkę.
- A która godzina.?
- 20.30 - spojrzała na zegarek
- A to szkoda, że już spadasz. Przekaż Liamowi, że nie ma potrzeby żeby jutro rano przed wywiadem przychodził...
- Dla czego nie ma potrzeby.?
- No.. bo ....bo... wiesz.... no bo ja mam badania z rana...- wydukałam
- Aha no dobrze , to pa. - machnęła ręką
- No pa.
Po wyjściu przyjaciółki zasnęłam.
* nazajutrz*
Obudziła mnie rozmowa lekarki z pielęgniarką.
- Dzień dobry, jak się spało.? - zapytała lekarka
- Dzień dobry , nawet dobrze lecz w domu było by lepiej. - powiedziałam
- No to zdaje się, że kolejna noc będzie wygodniejsza i lepsza, wypuszczamy panią do domu.
- Na prawdę.?
- Tak, ale pod warunkiem, że będzie pani przychodzić na kontrolne wizyty... więc jak.?
- No pewnie, że będę przychodzić.
- To się cieszę, za chwilę pielęgniarka przyniesie pani ubranie.
- Dobrze. - byłam tak szczęśliwa, ze wszystko jest w porządku i niespodzianka się uda. Spojrzałam na zegarek była 9.00. Po chwili dostałam swoje ubranie. Przebrałam się i po 10 minutach byłam gotowa do wyjścia. Lekarka pożegnała się ze mną i wręczyła mi wyniki niektórych badań. Wzięłam je i wyszłam. Przed szpitalem zobaczyłam wolną taksówkę , wsiadłam do niej i pojechałam do radia, w którym chłopacy mieli mieć wywiad. Byłam strasznie ciekawa jak wszyscy na to zareagują. Po upłynięciu 15 minut byłam już pod budynkiem. Zapłaciłam kierowcy i pobiegłam. Wbiegam do budynku i zapytałam się stróża gdzie odbywa się wywiad, on natomiast wskazał mi drogę. Po chwili stałam jako jedyna, bo wszyscy siedzieli, w środku pomieszczenia. Wzrok miałam skierowany wprost na mojego Liama. Wszyscy patrzyli na mnie jakby zobaczyli ducha. Uśmiechnęłam się i postanowiłam nie robić większego zamieszania więc wycofałam się na korytarz. Usiadam na ławeczce. Przed sobą miałam telebimy, który wyświetlał wszystko co kamera nagrała w pomieszczeniu.

* godzinę później*
Drzwi się otworzyły i z sali wyszedł tłum ludzi. Poczekałam chwilę i wkroczyłam do środka. Sala była pusta. Na przeciw stał długi stół za którym siedział cały zespół. Chłopcy rozmawiali z jakimiś gościami w garniturach. Jeden z nich był Paul - ochroniarz. Podeszłam bliżej, okrążając cały stół. Stanęłam za Liamem. Objęłam go rękoma wokół szyi i pocałowałam w policzek.
- Hej. - powiedziałam
Chłopak przestraszył się i momentalnie odwrócił się.
- Dominika!? Co ty tutaj robisz? - wstał i przytulił mnie do siebie bardzo mocno.
- Nudziło mi się w szpitalu, więc uciekłam.
- Jak to ? - oderwał się ode mnie.
- Żartuje przecież. - uśmiechnęłam się i go pocałowałam. - Wypuścili mnie wcześniej.
- Cieszę się, że możemy być znowu razem. - chwycił moją dłoń.
- Yhym... - krząknęła Natka. - my też tu jesteśmy i też sie cieszymy z twojego powrotu.
- Ja również się ciesze, że mogę być z wami. Bez was było by mi smutno. Kocham was. - łza zleciała mi po policzku. Wszyscy zebraliśmy sie w grupę i się przytuliliśmy. Po skończonym uścisku, wszyscy pojechaliśmy do hotelu.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No... "trochę" mnie tu nie było.  Ale postanowiłam nadrabiać ubytki w opowiadaniu. Postaram się szybko dodawać nowe rozdziały ze względu na to, że są święta. :) A tak wgl. to życzę wam wesołych, pogodnych i udanych świąt.Bogatego mikołaja i żeby nadchodzący rok był jeszcze lepszy niż ten co się kończy. ;*