sobota, 5 maja 2012

Rozdział 12 ♥

Obudziły mnie poranne krzyki dochodzące z salonu. Chciałam obudzić Liama, lecz go nie zastałam. Zerwałam się na równe nogi i zeszłam po schodach. Na środku pokoju zauważyłam kłócących się chłopaków.
- Ludzie wiecie, która jest godzina.? - zapytałam śpiąca.
- Co po niektórzy nie wiedzą. - powiedział Zayn.
- Co się tu dzieję.? O co znowu poszło.?- krzyknęłam zdenerwowana.
- To się dzieje, że niby Harry przespał się z Natką za to Louis chce go poturbować, a Liam ich rozdziela.- wyjaśnił Niall.
Podeszłam do przyjaciółki, która stała po przeciwnej stronie pokoju.
- Oni chyba nie mają co robić. - powiedziałam
- Najwidoczniej. - odpowiedziała wzdychając.
- To prawda, że Harry się z tobą przespał.?
- I ty też w to wierzysz.?
- Ja nie powiedziałam, że w to wierzę, chcę tylko wiedzieć o co poszło i załagodzić sytuację.
- Aj, Harry wczoraj zabalował a ja oglądałam film i zasnęłam na kanapie, no i jak on wrócił to chyba się położył gdzie popadło, czyli obok mnie ,a dzisiaj rano zobaczył to Louis, wpadł w wściekłość i zaczęli się szarpać. Na szczęście Liam zainterweniował szybko, i jak widać jeszcze z nimi walczy.
Podeszłam do "rywalizujących" chłopaków. Chciałam jakoś ich rozdzielić bo po Liamie było widać, że za długo to ich nie powstrzyma.
- Uspokójcie się do cholery.!- krzyknęłam na cały dom. - Nie macie co robić, nudzicie się tak .?
- To powiedz mu żeby znalazł sobie dziewczynę anie podbiera innym. - powiedział Louis.
- Ja się do niej nie dobieram, debilu. - odkrzyknął Harry
Po chwili Louis znowu rzucił się na niego, niestety zamiast Harrego dostał niewinny Liam. Podbiegłam do chłopaka i zauważyłam krew lecącą mu z nosa.
- Was trzeba wywieść do psychiatryka, tylko tam wam pomogą. - powiedziałam ze złością. - Zadowoleni.?- dodałam i zaprowadziłam chłopaka do toalety. Wyjęłam z apteczki najpotrzebniejsze rzeczy i próbowałam zatamować krew. Po kilku minutach udało się. Chłopak usiadł trzymając się za nos na kanapie a ja posprzątałam łazienkę. Gdy skończyłam, wyszłam z pomieszczenia. Awantura na szczęście się skończyła. Odetchnęłam z ulgą i poszłam do kuchni. Wyjęłam z zamrażarki woreczek z kostkami lodu i wróciłam do salonu, gdzie siedział Liam.
- Nadal boli.? - zapytałam siadając obok niego.
- No trochę.
- Taak, właśnie widać jak trochę, jeszcze dzisiaj niezłego sińca będziesz miał. - powiedziałam. - Masz, przyłóż kostki lodu, to przynajmniej opuchlizna zejdzie. - dodałam.
- Po cholerę było ich rozdzielać, niech by się tłukli , przynajmniej nikt z zewnątrz by nie ucierpiał. - powiedział przykładając lód.
- Niestety, czasu nie cofniesz. - odpowiedziałam.
Po kilku cichych minutach , znowu zaczęła się kłótnia pomiędzy Harrym a Louisem. Nie wytrzymałam tego dłużej, wiec postanowiłam działać. Wstałam i podeszłam do drzwi wejściowy.
- Dosyć już tych awantur, w tej chwili wyłazicie z tego domu! - krzyknęłam, wskazując na otwarte drzwi.
- No i dobrze, przynajmniej nie pobrudzimy ci podług.
- I świetnie, możecie się i po zabijać na podwórku, ale nie u mnie w domu, ja mam tego już naprawdę dosyć!. - powiedziałam stanowczo i zamknęłam za nimi drzwi.
- Wreszcie spokój nastąpi . -powiedział Niall
Prawie wszyscy cieszyli się z nadeszłej ciszy , oprócz Natalki która stała w oknie, przez pewien czas.
- Boże co oni wyrabiają! - krzyknęła i udała się przed dom.
Nie zastawiając się pobiegłam za nią, a za mną cała reszta. Widok, który spotkał mnie przed domem był przerażający. Tłukli się ile wlazło..., ale nie mogło tak dalej być ,  ktoś musiał to przerwać. Podbiegłam do nich i próbowałam ich rozdzielić. Moje starania wyszły na marne, wiec postanowiłam inaczej to rozwiązać. Niestety za dużo zdziałać nie mogłam. Harrego popchnęłam na żywopłot a Louisa waliłam w basen, który był tuż za nim.
- Nie chcieliście sami przestać, więc ja was przygnałam do porządku. - powiedziałam ze złością. - Kto to widział, żeby najlepsi przyjaciele z jednego zespołu bili się o jakieś głupstwa, plotki.!? - dodałam i dołączyłam do reszty. - Jeżeli zobaczę, że wy dalej się sprzymierzacie, to wylecicie stąd szybciej niż tu przyszliście. - odwróciłam się i weszłam do domu. Z tego wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa.
- No z takiej strony to Cie jeszcze nie znałam. - powiedziała Natalka, wchodząc do domu.
- To już poznałaś. - odpowiedziałam - Już z samego rana zwalili mi nastrój, aż z tego wszystkiego łeb mi rozrywa. - złapałam się za głowę.
- Może dać Ci coś od bólu głowy.? - zapytała się
- Nie, pójdę się zdrzemnę to może minie. - poszłam do pokoju.
Położyłam się i zasnęłam. Pierwszy raz od rana poczułam się dobrze. Wreszcie mogłam odsapnąć od rozwiązywania czyiś kłopotów.

# Godzinę później #
Obudziłam się z lepszym nastrojem niż wcześniej. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam mojego Liama, który leżał obok mnie.
- Jak się czujesz.? - zapytał.
- No już lepiej, ale to chyba ja powinnam Cie zapytać jak się czujesz. ? - podparłam ręką twarz.
- W porządku. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. 
- Jestem ciekawa jak wy dzisiaj pójdziecie na wywiad... 
- Nie pójdziemy.
- Jak to nie pójdziecie .? - powiedziałam z oburzeniem
- No nie pójdziemy, przed chwilą zadzwonił menadżer, że spotkanie jest przełożone na za tydzień, więc dla nas to dobra wiadomość. - wyjaśnił
- To dobrze. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka.
- W takim razie co robimy dzisiaj .? - zapytał bawiąc się moimi włosami.
- Na pewno nigdzie nie idziemy, bo boję się że ja wrócę to dom będzie do góry nogami.
- Nie powinno być tak źle.
- Po nich wszystkiego można się spodziewać. - odpowiedziałam
Za chwilkę do pokoju wkroczyli Zayn i Niall.
- Nudzimy się ... - powiedział Zayn i po chwili wylądował pomiędzy mną a Liamem.
Spojrzałam na chłopaka a następnie na Liama.
- I co względem z tym .? Mam ci zajęcie znaleźć.? - zapytałam
- No nie to, że znaleźć, ale coś porobić razem. - odpowiedział.
- Przez słowo coś, co masz na myśli.?- zapytał mój chłopak.
- Hmm... pograć na psp .?
- W takim razie, do zobaczenia. - powiedziałam i momentalnie się zerwałam z łóżka.
- Jak to do zobaczenia.? - powiedział Niall.
- No na pewno nie będę grała na konsolach , wolę pogadać z Natką, więc pa. - i zeszłam do salonu.
Gdy stałam już w salonie, zaczęłam rozglądać się za przyjaciółką. Nie było jej ani w salonie ani w innych pomieszczeniach domu. Zaczęłam się o nią martwić. Wiem, że to duża dziewczyna i sama sobie poradzi, ale nigdy bez słowa nie wychodziła. Postanowiłam, że zapytam się chłopaków. Wróciłam do swojego pokoju.
Kiedy weszłam od razu zareagował Zayn.
- Co jednak zmieniłaś zdanie .?
- Nie, nie zmieniłam, ale do ściany gadać też nie będę.
- Jak to do ściany.? Przecież miałaś z Natalką gadać... - powiedział Liam , przerywając grę.
- Właśnie miałam... W salonie jej nie ma, w pokojach też nie, przed domem też nie, nie wiem gdzie ona zniknęła... - powiedziałam, przewracając oczami. - I szczerze mówiąc, to się o nią martwię...
- Może wyszła do sklepu. - odezwał się Niall.
- Może i tak, ale zazwyczaj albo zostawiała kartkę albo mówiła gdzie idzie...
- Nie martw się , zaraz wróci... - machną ręką Zayn
- Łatwo ci powiedzieć. A jeżeli ona ... - w tej chwili przestałam mówić.
- Co ona .? - zapytał Liam
- Jeżeli ona poszła do chłopaków ... a wiecie w jakim stanie oni są....
- Przypuszczasz, że mogło jej się coś stać .? - zapytał Niall
- A jak myślisz.? - odpowiedziałam łażąc po pokoju zdenerwowana.
- Dobra, chłopaki zbieramy się. Musimy ich wszystkich znaleźć i wszystko wyjaśnić. - powiedział Liam, wstając z łóżka.
- Okej. - powiedział Zayn.
- Powinniśmy wrócić za jakieś pół godziny... - powiedział chłopak
- Jak to powinniśmy wrócić ....? Ja na pewno w domu tak bezczynnie nie usiedzę.
- A jeżeli ona tu wróci i nikogo nie zastanie.?
- W sumie masz racje. Dobra zbierajcie się jak będziecie coś wiedzieć to zadzwońcie.
- Dobra. - odpowiedzieli i poszli.
Usiadłam na fotelu, lecz tylko na chwilę. Nie mogłam siedzieć na miejscu nie wiedząc gdzie jest moja przyjaciółka.  Postanowiłam, że pójdę sama jej poszukać. Poszłam na górę, wyjęłam ciuchy, poszłam do toalety, ubrałam się i uczesałam i zeszłam na dół. Włożyłam do przednich kieszeni w spodniach klucze i telefon, założyłam buty i wyszłam z domu. Nie wiedziałam, w którym kierunku iść więc poszłam na wprost. W czasie drogi dzwoniłam kilka razy do Natalii ale nie odbierała. Po kilku wykonanych telefonach udało mi się z nią połączyć.
- Gdzie ty się podziewasz.?- krzyknęłam do komórki
- Ja..a... je... jestem ... - powiedziała płacząc
- Co się stało, dlaczego płaczesz.? - powiedziałam zaniepokojona
- Jestem w parku tu przy domu, chłopacy się biją ale ja nie wiem co robić... - wyjąkała przez płacz.
- Zaraz tam będę, czekaj na mnie. - rozłączyłam się i pobiegłam ile tchu w nogach.
Po 5 minutach byłam już w parku, nie trudno było ich znaleźć. Gdy zobaczyłam chłopaków i Natalię, aż mnie zatkało. Jak można nie znając prawdy , oskarżać drugiego człowieka.!?  Podbiegłam do przyjaciółki.
- Nic ci nie jest.? - zapytałam się
- Mi nic ale im chyba dużo.... - powiedziała chlipiąc.
- Nie ja tego dłużej nie zniosę. Mam tego dość. - podeszłam do chłopaków.
- Uspokójcie się do cholery jasnej ! - krzyknęłam, lecz chyba na marne... - Proszę was, nie róbcie takich scen przed obcymi ludźmi, bo zaraz wezwę policję... - i to były moje ostatnie słowa...
Po chwili leżałam już nieprzytomna....

* Z perspektywy Natalii *
Nie mogłam w to uwierzyć. Jeden z tych idiotów tak przyłożył Dominice, że po chwili znalazła się nieprzytomna na chodniku. Podbiegłam prędko do niej. Zaczęłam klepać ją lekko po twarzy i szturchać.
- Dominika , ...- zaczęłam wołać .
Za chwilę w parku zjawił się Liam z całą resztą.
- Jezu, co wy jej zrobiliście... - powiedział i zadzwonił na pogotowie....

* Z perspektywy Dominiki *
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy i kręgosłupa. Gdy do końca otworzyłam oczy zorientowałam się gdzie jestem...
- Dzień dobry.! Jak się pani czuje.? - zapytała lekarka, która stała nad moim łóżkiem.
- Dzień dobry, bywało lepiej... - odpowiedziałam
- Coś panią boli.?
- Tak, ale nie za mocno kręgosłup i głowa.
- Przy takim wypadku na pewno pojawią się zawroty głowy, czy właśnie bóle... ale to tym czasowe...
- Przepraszam, a ile mnie będziecie tu trzymać.? - zapytałam
- Mam nadzieję, że nie długo. Nie widać na razie żadnym poważnych obrażeń cielesnych, więc chyba jeszcze w tym tygodniu...- uśmiechnęła się i wyszła z sali
Odetchnęłam i spojrzałam w drugą stronę sali. Po chwili zasnęłam...
 -----------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale na ten długi weekend wyjechałam i nie miałam za dużo czasu by siedzieć przed kompem....
Jednak coś udało mi się napisać... Proszę was o opinie na temat tego rozdziału, są one dla mnie bardzo ważne....
Pozdrawiam i do następnego ;**